Info
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec1 - 1
- 2015, Maj3 - 5
- 2015, Kwiecień1 - 2
- 2014, Wrzesień1 - 0
- 2014, Sierpień5 - 1
- 2014, Lipiec2 - 3
- 2014, Czerwiec7 - 1
- 2014, Maj5 - 5
- 2014, Kwiecień2 - 0
- 2014, Marzec6 - 10
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń5 - 15
- 2013, Grudzień9 - 10
- 2013, Listopad11 - 34
- 2013, Październik11 - 9
- 2013, Wrzesień20 - 16
- 2013, Sierpień16 - 5
- 2013, Lipiec21 - 26
- 2013, Czerwiec1 - 0
- 2013, Maj3 - 1
- 2013, Marzec4 - 12
- 2013, Luty3 - 20
- 2013, Styczeń5 - 36
- 2012, Grudzień2 - 11
- 2012, Listopad4 - 14
- 2012, Październik9 - 43
- 2012, Wrzesień5 - 10
- 2012, Sierpień4 - 9
- 2012, Lipiec19 - 75
- 2012, Czerwiec7 - 36
- 2012, Maj12 - 64
- 2012, Kwiecień4 - 20
- 2012, Marzec4 - 30
- 2012, Luty7 - 51
- 2012, Styczeń3 - 35
- 2011, Grudzień4 - 20
- 2011, Listopad7 - 47
- 2011, Październik8 - 34
- 2011, Wrzesień5 - 27
- 2011, Sierpień5 - 33
- 2011, Lipiec16 - 59
- 2011, Czerwiec21 - 81
- 2011, Maj20 - 97
- 2011, Kwiecień18 - 87
- 2011, Marzec17 - 95
- 2011, Luty3 - 24
- 2011, Styczeń5 - 38
- 2010, Grudzień9 - 51
- 2010, Listopad5 - 36
- 2010, Październik8 - 39
- 2010, Wrzesień7 - 41
- 2010, Sierpień7 - 33
- 2010, Lipiec19 - 69
- 2010, Czerwiec17 - 66
- 2010, Maj14 - 64
- 2010, Kwiecień15 - 97
- 2010, Marzec13 - 117
- 2010, Luty7 - 87
- 2010, Styczeń10 - 108
- 2009, Grudzień7 - 54
- 2009, Listopad14 - 13
- 2009, Październik25 - 8
- 2009, Wrzesień21 - 12
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Zielona Gąsienica
...i do domu daleko ;)
Niedziela, 10 stycznia 2010 · dodano: 10.01.2010 | Komentarze 1
...zero roweru :(Po prawdzie to nie wiem czy w tych warunkach dałabym radę jechać...
Opuściłam Poznań i w ogóle Pyrlandię. Udałam się w daleką i niebezpieczną podróż na koniec świata (czytaj: do Głogowa). A tam?
Śniegu po kolana (to wczoraj),

wiadukty to mają w kolorze różowym

za to można spotkać ciekawą architektonicznie budowlę

Dziś śniegu było prawie dwa razy tyle (jako że chyba bez ustanku żadnego sypał), ale problemy z komórką spowodowały, że usiłowałam zrobić jakieś zdjęcia w drodze powrotnej przez szybę samochodową :P
Dane wyjazdu:
8.36 km
0.70 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:24.22 km/h
Temperatura:-9.0
Podjazdy: m
Rower:Zielona Gąsienica
wyjechałam z wąwozu... ;)
Wtorek, 5 stycznia 2010 · dodano: 05.01.2010 | Komentarze 13
...w którym miotałam się wczoraj; emocjonalnego wąwozu... bo dołek to nie był! oj, nie... co próbowałam wyjść, to piarg mi się spod nóg usuwał, okruchy skał leciały... rachityczne drzewka, wgryzające się korzeniami w szczeliny skał, łapały mnie za włosy... czołgałam się szukając drogi wyjścia... węże syczały na mnie... mrówki gargantuicznej wielkości kąsały moje stopy i dłonie...Dobrze, starczy! Wszystko (albo wiele) przez brak słońca!
Dziś od rana mgła, silna mgła... Świat, wyglądający zza tej mgły, był mocno oszroniony.
Potem nieśmiało zaczęło się przebijać słońce

Mgła opadała i było widać jaki świat stał się piękny

Trawy wyglądają niezwykle dostojnie...

Dzika róża jak ocukrzona ;)

Po odtajaniu po porannej wyprawie samochodem i zjedzeniu śniadania, dociera do mnie, że ŚWIECI SŁOŃCE!!! Rachitycznie to prawda, ale świeci! :) Hmmmm... hmmmm... a może by się tak przejechać?... Wczorajszy wąwóz próbował bruździć, ale dałam mu odpór ;)
Droga miejscami czarna

chociaż jak jechała za mną ciężarówka... adrenalina wzrosła ;)
Pomimo -9 stopni zrobiło mi się gorąco ;)
Serio, to przyjemnie zaskoczył mnie fakt ciepłych dłoni :)
Widoki były piękne, więc co chwila przerwa na kolejna fotkę ;)


Dziś mecz ja:wiadukt 1:0
choć mało brakowało do czarnej rozpaczy - na podjeździe spadł mi łańcuch... po założeniu, już chciałam po prostu przeprowadzić rower na druga stronę ale... Przy próbie ruszenia nim w przód, łańcuch się zaklinował... O, nie! Mam się poddać?!? Ponownie doprowadziłam go do stanu używalności. I wjechałam!
A potem to już spokojnie do domku :)
Mój pies oszalał (tradycyjnie ;P) ze szczęścia na mój widok, więc wzięłam mojego Interaktywnego Mopa na spacer :D

Ładował mordkę w każdą zaspę :D
A śniegu trochę nasypało ;D

A po wyprawie i pani i pies ogrzali się i najedli :D
12.54 km/h
Kategoria Kwantowanie czasu ;D
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Zielona Gąsienica
...dziwny jest ten... dzień ;P
Niedziela, 3 stycznia 2010 · dodano: 03.01.2010 | Komentarze 9
...świat też taki się dziś wydaje... Ewidentnie dopadł mnie Zespół Czynników Negatywnie Oddziałujących Na Psychikę ;P... temperatura spadła do -7*... kolano ma kolor niebieskofioletowy; część uda takiż sam (nie wspominając o przebarwieniach w tym odcieniu innych fragmentów ciała)... tyłek boli... capuccino się skończyło... zielonej herbaty ani listeczka... słońca ani na lekarstwo... za oknem niby biało a tak jakoś ponuro... nawet pies dziś jakoś szybko do domu chce wracać...Co tu dużo gadać - poległam...
Ale żeby nie było wyłącznie pesymistycznie... naprawiłam dziś kabelek od komórki! I działa! Pojawiły się więc zdjęcia ;) (a aparat foto idzie jutro do serwisu...)

Moje "rowerowe" prezenty znalezione pod choinką :)
*w tej chwili dochodzi do -10
Dane wyjazdu:
5.08 km
0.20 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:27.12 km/h
Temperatura:-4.0
Podjazdy: m
Rower:Zielona Gąsienica
...w zawody ze śnieżynkami... ;)
Sobota, 2 stycznia 2010 · dodano: 02.01.2010 | Komentarze 8
Jako że urodziła się "nowa świecka tradycja" ;) dosiadłam Gąsienicy i udałyśmy się popatrzeć jak też wygląda okolica w ten śnieżny dzień. Śnieg leżał na drodze, śnieg leciał z nieba... za to w duszy mej słońce świeciło :)...ale potem jakoś słoneczko zszarzało... świeży śnieg okazał się zbyt trudny jak na moje dzisiejsze możliwości, śnieg zmrożony i pokryty lodem wywołał we mnie stare odruchy strachu... wybrałam wyłącznie szosę... A potem popełniłam błąd - po pokonaniu wiaduktu, zamiast dać sobie czas na "dojście do siebie", "zaatakowałam" go ponownie, i myślałam, że tym razem polegnę. I jakby tego było mało - na tym koszmarnym dziś dla mnie podjeździe - wyprzedził mnie rowerzysta jadący spokojnie ze dwa razy szybciej... I wtedy dotarło do mnie że walczę z zalepionymi śniegiem okularami (korekcyjnymi :P), że czuję się zmęczona, że muszę zachować jakieś siły na wyprawę na basen (o, po co ja się zgodziłam?!?), zwłaszcza, że muszę być kierowcą a drogi dziś są zupełnie nie jak w Poznaniu - kompletnie białe!...

Wróciłam do domu. I wiem, że dobrze zrobiłam.
A później był basen. Miło było, choć oczy dookoła głowy, bo na troje dorosłych przypadało czworo nieletnich ;)
I "prawie pływałam" ;P w każdym razie "rzeczką" jestem zachwycona :D
13.85 km/h
Dane wyjazdu:
6.68 km
0.70 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:25.40 km/h
Temperatura:-4.0
Podjazdy: m
Rower:Zielona Gąsienica
Gąsienica zadowolona z rozpoczęcia roku ;)
Piątek, 1 stycznia 2010 · dodano: 01.01.2010 | Komentarze 7
...jej pani również ;)Niemal jak u Hitchcocka ;) - na początek gleba... Udo przestało boleć dość szybko; ból w kolanie niestety nie zniknął, co więcej jakby się zwiększa... Nic to!
Latarka została w domu, jako że poległam na śrubce (ale co się odwlecze... ;P), za to założyłam czołówkę; i zastanawiam się czy to jej obecność powodowała zdziwione spojrzenia napotkanych nielicznych niezmotoryzowanych (spojrzeń zmotoryzowanych nie klasyfikowałam jako że pozostały dla mnie nieodgadnione ;D), czy też moja - kobieta na rowerze, w kasku i z czołówką, dnia 1. stycznia... :D
Jechało się przyjemnie :)
A poza tym ja : wiadukt 2 : 0 co mnie przyjemnie zaskoczyło :)
A tak w ogóle - zachwyca mnie śnieg, który mięciutką warstewką zalega gdzie się da :)

13.36 km/h
Dane wyjazdu:
4.27 km
3.70 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:18.49 km/h
Temperatura:-3.0
Podjazdy: m
Rower:Zielona Gąsienica
rowerowe zakończenie roku ;)
Czwartek, 31 grudnia 2009 · dodano: 31.12.2009 | Komentarze 0
Udało mi się wyskoczyć na chwilkę na rower :)Wjechałam do parku, ale po jednokrotnym okrążeniu go, stwierdziłam, że ponieważ zmierzch jeszcze nie zapadł, pojadę zobaczyć rozmiar dokonanych zniszczeń, popularnie postępem zwanych... W pewnym miejscu mojej ulubionej polnej ścieżki postawiona została stacja benzynowa :(( Jechałam sobie ową ścieżką aż do zakrętu - jak na razie "wszystko po staremu"...

A potem wyłonił się ów moloch i... ehhh... szkoda gadać...

Okrążyłam stację i zamierzałam jechać dalej, ale -tak jak wczoraj - stwierdziłam (mając wzgląd na mój - jeszcze sprzed paru dni - brak sił do życia), że nie będę przeginać, że lepiej odpuszczę aby móc jechać jutro, pojutrze i w następne dni.
Koła kompletnie oblepione śniegiem ;) Gąsienica chwilami zachowywała się ciekawie ;) trochę nią rzucało, trochę była nieposłuszna; poza tym skrzypiała... (co może oznaczać skrzypienie gąsienicy/Gąsienicy w ostatni dzień roku? ;D)
Skoro za parę godzin zacznie się następny rok...
Życzę dobrze mi życzącym, aby za 365 dni uznali, że to były dni dobre, miłe, owocne; że czas został dobrze przeżyty a spotkani ludzie sprawili, że życie stało się bogatsze i pełniejsze :) etc ;)
12.20 km/h
PS
Mam przednią lampkę :D
Tylko o zakupie akumulatorków zapomniałam :( (co prawda nie sądziłam, że tak szybko dojdzie!)
Kategoria Kwantowanie czasu ;D
Dane wyjazdu:
2.36 km
2.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:16.14 km/h
Temperatura:-3.0
Podjazdy: m
Rower:Zielona Gąsienica
pierwszy raz rowerem po śniegu! :D
Środa, 30 grudnia 2009 · dodano: 30.12.2009 | Komentarze 7
Pojechałam pokręcić się trochę po parku; dopiero po zmierzchu, jako że wcześniej warunków nie było ;P Ponieważ na lampkę przednią jeszcze czekam - myknęłam szybciutko w alejki i dalejże! Ha! Nie powiem, że szalałam (choć jak na moje dzisiejsze możliwości, to może można jednak użyć tego określenia ;)...Wczoraj przeżyłam pierwszą jazdę na rowerze zimą, a dziś pierwszą po śniegu :) Ależ zabawnie chwilami się jechało :D Śnieg skrzypiał i szurał, koła "dziwnie" się zachowywały, i... tak w ogóle inaczej było ;) Ale świetnie! W parku dróżki trochę oświetlone latarniami z ulicy, trochę z głównej drogi... Pousuwałam gałęzie i... park był mój :D Dosłownie! Tylko na jednej ścieżce ślady butów - z lekka zasypane ;) a reszta - świeży śnieg (no dobra, do mojego pierwszego przejazdu ;) )
Zaliczyłam kontrolowaną półglebę ;D (tyłek trochę bolał ;P)
Za to w drodze powrotnej wjechałam w koleinę, zatrzęsło Gąsienicą i mną i... pojechałyśmy dalej przed siebie :D Kaski z głów ;D
Ach! Licznik dziś po raz pierwszy został w pełni świadomie użyty :) (ale aż wstyd spisywać wskazania ;P)
I po raz pierwszy od 1,5 niemal miesiąca moja twarz tak jakoś różowo po tej wyprawie wyglądała :D
(Jak się uda - jutro też wyskoczę trochę się pokręcić ;D)
8.33 km/h
Kategoria Kwantowanie czasu ;D
Dane wyjazdu:
1.10 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Zielona Gąsienica
Gąsienica - reaktywacja ;D
Wtorek, 29 grudnia 2009 · dodano: 29.12.2009 | Komentarze 14
Po prawie 1,5 miesięcznej przerwie - wreszcie na rowerze :DTylko tyle, bo organizm straszliwie osłabiony, i po dojechaniu do sklepu czułam, że nierozsądnie byłoby wyprawiać się gdzieś dalej...
Ale i tak frajda niesamowita :)
W pierwszej chwili reakcja jak wtedy, gdy przed paru laty próbowałam jechać rowerem - strach... tym bardziej, że ślisko wszędzie... Po chwili jednak oprogramowanie przełączyło się, i... była już tylko radość :)
Trochę bałam się wcześniej jak to będzie w takich warunkach, bo to moja pierwsza jazda zimą! I okazało się, że Gąsienica naprawdę jest "kochanym rowerkiem" ;) Poza tym wyglądała na zadowoloną ;)
A spodenki są super :D
Kategoria Sklep i takie tam ;)
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Zielona Gąsienica
Wigilia już wprawdzie minęła, ale Boże Narodzenie jest :)
Piątek, 25 grudnia 2009 · dodano: 25.12.2009 | Komentarze 5
...więc życzenia:Niech każdemu dobrze będzie
przy pierniczkach i kolędzie;
Niech zdrowie dopisuje
i radosnych chwil nie psuje;
I rowery niech nie rdzewieją
tylko się na wycieczkach radośnie śmieją ;)
Tak poza tym, to mam nadzieję, że wreszcie nastąpi jakaś przełom - oczywiście w dobrym kierunku!
W końcu licznik czeka, żeby go zamontować, spodenki - żeby je wypróbować :)
A Gąsienica, jak jej nie zacznę używać, jeszcze mi się w Motyla zmieni - i co ja wtedy zrobię ;)
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Zielona Gąsienica
"...z pamiętnika młodej pielęgniarki..."
Niedziela, 20 grudnia 2009 · dodano: 20.12.2009 | Komentarze 8
"...pewnej soboty dostarczono mi na fotel pacjentkę - miałam jej pobrać krew, aby można było wykonać gazometrię... będąc jeszcze nieco rozkojarzona (jako że wraz z resztą personelu mieliśmy na głowie coś z 8 innych osób, w tym pacjenta, co do którego nikt nie wiedział, gdzie należy go odwieźć, lub też skąd tak na 100% został właśnie przywieziony :P) usiłowałam zgromadzić sprzęt potrzebny do tej niby mało skomplikowanej czynności......wreszcie gaziki, igiełki, płyn dezynfekujący (popularnie spirytusem salicylowym zwany) i kapilarki były gotowe; ręka pacjentki gotowa już od dłuższego czasu, spoczywała na oparciu fotela...
...psiknąwszy hojnie owym płynem na spoczywającą dłoń, starłam jego nadmiar, po czym krzepko ujęłam igiełkę w swe profesjonalne ręce; szybkim gestem wbiłam narzędzie w kciuk spodziewającej się najgorszego pacjentki i... zaczęłam ów kciuk uciskać, coby zebrać ilość krwi niezbędną do wypełnienia kapilarki...
...co i rusz, po napełnieniu jej kolejnych milimetrów, musiałam usuwać pojawiające się znikąd (oraz zewsząd :P) pęcherzyki powietrza (co powodowało, ze krwi w rurce przybywało niezwykle powoli...)...
...kciuk pacjentki oporny był.. pomimo moich (oraz jej :P) wytężonych wysiłków, krew powoli przestawała wypływać...
...kiedy okazało się, że już ani kropli nie wycisnę, przygotowałam następną igiełkę, następny palec pacjentki, po czym uczyniłam mu to co i pierwszemu...
...ponownie krzepko acz delikatnie ujęłam kapilarkę i... niestety, krew w niej już zaczynała krzepnąć...
...wziąwszy następną rurkę, zaczęłam tę z kolei wypełniać niesubordynowaną krwią pacjentki... co w końcu, po wielu uciskach, naciskach, i chwilach narastającej grozy, udało mi się...
...poprosiłam kolegę o zamknięcie kapilarki, jako że ślizgała mi się w dłoniach... nie było to dziwne - moje dłonie (o, jakie to szczęście, że w rękawiczkach pracujemy!), obie kapilarki, waciki oraz dłoń pacjentki - wszystko było w jej krwi... kapilarkę przeznaczoną do badań oczyściłam, tę z zakrzepłą krwią wyrzuciłam, wytarłam ślady krwi na stoliku, po czym poszłam umyć ręce, którą to ostatnią czynność umożliwiłam pacjentce, wskazując jej - przy pomocy kolegi - gdzie jest umywalka..."
Pacjentką byłam ja... był to tylko jeden z epizodów dnia wczorajszego...
"Obyśmy zdrowi byli"...