Info
Ten blog rowerowy prowadzi alistar z prastarego grodu Poznań. Mam przejechane, od 13 września 2009r, 8118.35 kilometrów w tym 1326.18 w terenie.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec1 - 1
- 2015, Maj3 - 5
- 2015, Kwiecień1 - 2
- 2014, Wrzesień1 - 0
- 2014, Sierpień5 - 1
- 2014, Lipiec2 - 3
- 2014, Czerwiec7 - 1
- 2014, Maj5 - 5
- 2014, Kwiecień2 - 0
- 2014, Marzec6 - 10
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń5 - 15
- 2013, Grudzień9 - 10
- 2013, Listopad11 - 34
- 2013, Październik11 - 9
- 2013, Wrzesień20 - 16
- 2013, Sierpień16 - 5
- 2013, Lipiec21 - 26
- 2013, Czerwiec1 - 0
- 2013, Maj3 - 1
- 2013, Marzec4 - 12
- 2013, Luty3 - 20
- 2013, Styczeń5 - 36
- 2012, Grudzień2 - 11
- 2012, Listopad4 - 14
- 2012, Październik9 - 43
- 2012, Wrzesień5 - 10
- 2012, Sierpień4 - 9
- 2012, Lipiec19 - 75
- 2012, Czerwiec7 - 36
- 2012, Maj12 - 64
- 2012, Kwiecień4 - 20
- 2012, Marzec4 - 30
- 2012, Luty7 - 51
- 2012, Styczeń3 - 35
- 2011, Grudzień4 - 20
- 2011, Listopad7 - 47
- 2011, Październik8 - 34
- 2011, Wrzesień5 - 27
- 2011, Sierpień5 - 33
- 2011, Lipiec16 - 59
- 2011, Czerwiec21 - 81
- 2011, Maj20 - 97
- 2011, Kwiecień18 - 87
- 2011, Marzec17 - 95
- 2011, Luty3 - 24
- 2011, Styczeń5 - 38
- 2010, Grudzień9 - 51
- 2010, Listopad5 - 36
- 2010, Październik8 - 39
- 2010, Wrzesień7 - 41
- 2010, Sierpień7 - 33
- 2010, Lipiec19 - 69
- 2010, Czerwiec17 - 66
- 2010, Maj14 - 64
- 2010, Kwiecień15 - 97
- 2010, Marzec13 - 117
- 2010, Luty7 - 87
- 2010, Styczeń10 - 108
- 2009, Grudzień7 - 54
- 2009, Listopad14 - 13
- 2009, Październik25 - 8
- 2009, Wrzesień21 - 12
Wpisy archiwalne w kategorii
hardcore ;P
Dystans całkowity: | 954.47 km (w terenie 163.66 km; 17.15%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 48.73 km/h |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 30.79 km |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
19.25 km
7.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-15.0
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
a taka tam przejażdżka ;)
Niedziela, 5 lutego 2012 · dodano: 06.02.2012 | Komentarze 6
Młodzi zostali spacyfikowani i unieszkodliwieni przy pomocy tv i kompa ;)A starzy, z nudów chyba, wybrali się na przejażdżkę ;P
Słoneczko piękne, świat niemal zalany promieniami słońca...
Wypróbowaliśmy nową drogę :D
Aparat był zbyt wolny a Coda za szybki ;)© alistar
Lubimy nierówne drogi ;P
Tak po prostu radość z jazdy :)© alistar
Celem został wybrany "mój" las. Właściwie to ja w nim ponad pół roku nie byłam... jeśli nie dłużej...
To hajda!
"Zjazdówka" do lasu nie spotkała się z moją aprobatą, acz na oczy jej nawet nie ujrzałam. Ot, taki pański kaprys ;P
Poprowadziłam Codę inną drogą, jak się okazało, nie znaną mu. Ha! Nie ma to jak poznawać nowe ścieżki :)
Na 1. danie był podjazd. Nigdy wcześniej go nie pokonałam. Kiedyś dojechałam do 1/4 jego wysokości. I to był dotychczasowy rekord.
Tym razem to nie on mnie pokonał, ale ja jego zdobyłam :D
Pierwszy raz pokonałam ten podjazd :D Tutaj widoczna tylko jego mała część...© alistar
Drugim daniem była jazda na azymut. Do Głuszynki.
Ścieżki leciutko oprószone śniegiem. Zero rowerzystów...
Cisza, spokój... :)
Głuszynka miała być deserem.
Aliści zaczęły się hopki. Najpierw nie mogłam zlokalizować łąki zapamiętanej z wcześniejszych wypraw. Następnie droga, do której dotarliśmy okazała się zryta ciężkim sprzętem. I w ogóle zbyt dużo dachów i innych oznak budowli w okolicy było widać... Co jest?!?!
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać...
Tam, gdzie jeszcze zeszłego lata była urocza ścieżka:
Dróżką w kolorach jesieni...© alistar
Wyglądają jak oszronione...© alistar
obecnie jest teren budowy...
Tutaj był las... A po prawej widać resztki Jeziora Piasku...© alistar
Tak wyglądało Jezioro Piasku:
Jezioro Piasku ;)© alistar
Jezioro Piasku, tyle że pod śniegową pierzynką© alistar
...a tak wygląda obecnie:
Resztki Jeziora Piasku...© alistar
Chciało mi się płakać...
Trzeba znaleźć inne dojście do Głuszynki...
I pokazać młodym, póki jeszcze coś takiego istnieje...
Na koniec obrazek w kolorze nadziei. Wbrew smutkowi.
Zieleń zimowa...© alistar
Coda coś przebąkiwał, że jak w takim tempie będę biła kolejne rekordy, to nawet do końca lutego nie starczy... Chodziło mu może o jazdę w temp. -15? :D
Dane wyjazdu:
7.90 km
1.50 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-11.0
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
...pani to ma zdrowie...
Sobota, 4 lutego 2012 · dodano: 04.02.2012 | Komentarze 13
...tak mi rzekła pani sklepowa, kiedy ujrzała mnie "chmurkującą" :DHa! Kiedy jeżdżę - kręgosłup nie dokucza :)
W aptece za to, widząc niepewne miny pań, wpierw wyrzekłam: "To nie jest napad!" :D Po czym nastąpiła dłuższa chwila ogólnej wesołości :D
Apetyczne? :D
Aż ślinka cieknie... ;D Z cyklu "A mnie jest szkoda lata..."© alistar
Pobiłam swój rekord jazdy w niskiej temperaturze - do tej pory było to -9 *C
Kategoria hardcore ;P, Sklep i takie tam ;)
Dane wyjazdu:
13.20 km
1.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-6.0
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
oświeciło mnie... :P
Niedziela, 29 stycznia 2012 · dodano: 29.01.2012 | Komentarze 8
A dokładniej oświecenie nadpłynęło z ust cody (któremu to zawdzięczam również dzisiejsze wyjście na rower - sama w ten mróz bym się nie zebrała :P)Otóż mój organizm niskociśnieniowca zużywa lwią, porażającą, gargantuiczną (można tu sobie jeszcze wstawić parę określeń) część energii na ogrzanie (o, matkości, jak dobrze, że nie mam metra osiemdziesiąt :P), że niewiele co już zostaje na fanaberie (typu: jazda rowerem w mrozie ;P) :P
A biorąc pod uwagę, że poza letnimi (ciepłymi!!), słonecznymi, bezwietrznymi dniami, do owej walki o utrzymanie w miarę odpowiedniej temperatury ciała, dołącza się jeszcze walka o tlen (ten cieknący nos...), rozumiem już czemu tak ciężko mi się jedzie, i taka wykończona wracam. O :P
Ku pokrzepieniu ;)
Z perspektywy Minimków ;)© alistar
Konsument czy turysta?© alistar
Niby się ukrywa, a barwy wcale nie ochronne ;)© alistar
Kategoria codowane ;), hardcore ;P, Kwantowanie czasu ;D
Dane wyjazdu:
17.57 km
12.50 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
Wariackie pomysły - cz. 4. zasadnicza ;)
Czwartek, 30 czerwca 2011 · dodano: 08.07.2011 | Komentarze 8
Sosa wrócił nagle i niespodziewanie. Wcześniej dużo, niż się zapowiadał. Pogrymasił trochę na naleśnika, jednakowoż musiał ów dobrze na niego podziałać, bo wyprawę do Podkowy Leśnej zaproponował. I tego mi było trzeba :DCzęść trasy prowadziła wzdłuż "wukadki" czyli trasy Warszawskiej Kolei Dojazdowej. Kamloty i piach ;)
Zjazd; wcześniej było stromo ;P© sosa
We wtorek, na tym odcinku, tylko tak z 50m wcześniej, walczyłam sama ze sobą:
- "O, rany... spróbuję zejść z roweru..."
- "Jedź! Tak jest chyba bezpieczniej..."
Głos rozsądku zwyciężył, i słusznie oraz prawidłowo ;P Inaczej chyba wymagałabym pomocy przy pozbieraniu się ;P
Tereny są super :D
Próbowałam swoich sił...
Uffff.... Podjechałam!!!! :)© sosa
Pieniek jest dobry na odpoczynek ;)© sosa
Ponieważ mózg paraliżował mi ośrodki decyzyjne, tudzież kolana i inne nadgarstki ;P pojechaliśmy na trochę łatwiejsze ścieżki, a tam...
Wiewióra na drzewie :)© sosa
Wiewióra na drzewie© alistar
Wiewióra na innym drzewie ;)© sosa
Cukierki! Były niezbędne! A ponieważ żaden plecak czy inna kieszeń nie zawierały ani jednego, podjechaliśmy do sklepu ;P
A potem się zaczęło...
Zjazdy i podjazdy - 1.© sosa
Zjazdy i podjazdy - 2.© sosa
Zjazdy i podjazdy - 3.© sosa
Zjazdy i podjazdy - 4.© sosa
Zjazdy i podjazdy - 5.© sosa
Chwila namów oraz namysłu... dotyczyła pokonania w dół tego terenu :
Panorama zjazdowa ;)© sosa
Postałam sobie na górze, pomyślałam chwilkę, "opracowałam mentalnie" :P i...
Wielki zjazd Alistar ;)© sosa
Natomiast dla Sosy to bułka z masłem ;)
Taki tam zjazd w wykonaniu Sosy ;)© sosa
Dzień, w którym dręczący mnie "od zawsze" lęk wysokości dostał w łeb :D
Dzień radości :D
Dane wyjazdu:
24.50 km
18.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
Wariackie pomysły - cz. 2.
Wtorek, 28 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 3
Pewnie, że wariackie! I tym razem to nie moje ;PNo bo żeby przeciągać mnie po takiej ilości kamlotów... ;P
Albo podjazd! Ni z gruszki ni z pietruszki, a do tego po korzeniach! Podjechałam ;P A co! :D
A potem zjazd! Również z udziałem korzeni ;P Tyle że krótszy niż ów podjazd...
Korzenny zjazd - 1:0 dla Alistar© sosa
Zwycięstwo! cz. 2.© sosa
Dłuższy Następny Zjazd z udziałem WSPAlistar!© sosa
Zwycięstwo! cz.4.© sosa
Kolejny zwycięski zjazd!© sosa
Widoki radujące oczy i serce :)
Cisza, spokój, zieleń... :)
Podjechaliśmy też do Muzeum WKD. Pooglądaliśmy jednak tylko kolejki widoczne zza płotu ;)
Stare kolejki WKD/EKD© sosa
Coś więcej, tudzież bardziej dla oka, tutaj
Dane wyjazdu:
82.60 km
4.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:36.17 km/h
Temperatura:31.0
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
Do Hanki
Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 04.06.2011 | Komentarze 5
Opia i zdjęcia po powrocie Alistar.p.o. Coda
Powróciłam, odżyłam, uzupełniam ;)
Niedawno przyszedł mi do głowy wariacki pomysł wybrania się do Hanki rowerem... Do Opalenicy... Z obliczeń wyszło coś koło 70 km.
Wyjazd był już odkładany "z przyczyn obiektywnych", a teraz, coś koło czwartku dopadł mnie reisefieber :P Czyste kretyństwo! Przecież przejechałam podobnej długości trasę już dwukrotnie, więc powinnam dać radę :P
Nie wzięłam pod uwagę "czynnika atmosferycznego"... Upał w cieniu przekroczył 30 stopni, a przy asfalcie było ponad 50...
Las za Wiórkiem - pierwszy popas© alistar
Zmykałam z lasu szybko, bo meszki chciały mnie wyssać, a nogę miałam spuchniętą jeszcze od poprzedniego dnia...
Upał nie przymnażał sił.
W okolicach Mosiny moje morale uratowała "ścieżka rowerowa" czyli polny najpierw singletrack, a potem doubletrack ;)
"Ścieżka rowerowa" koło Mosiny© alistar
Gdzieś na zakręcie poczułam nagle silny zapach... lipy! Kwitła lipa! Zwariowała... Przecież to dopiero początek czerwca!
Zwiedziłam otoczenie zamku w Będlewie
Zamek w Będlewie© alistar
Pałac w Będlewie - stróżówka© alistar
Pałac w Będlewie - podjazd© alistar
Pałacowy taras© alistar
Pałacowe oczko wodne© alistar
Otoczenie zamku© alistar
Dostrzegłam na swej trasie kolejny zamek - było to w okolicy Strykowa, aczkolwiek dokładnej lokalizacji nie pamiętam.
Zamek na trasie© alistar
W zamku trwały przygotowania do wesela. A wiejska droga do budowli prowadząca była okupowana przez małolaty zaopatrzone w sznurki z kolorowymi szmatkami :)
Chciałam ochłodzić stopy w jeziorze na tyłach zamku
Rowery dwa ;)© alistar
jednak zostałam przegoniona! Okazało się, że to teren prywatny... Faktycznie, tabliczka była, ale nie na bramie, tylko dalej, i nieco mała :P
Z braku jeziora, polałam sobie twarz i głowę wodą, i dało się jeszcze jechać...
Kończące się (z mojej perspektywy :P) J. Strykowskie, sprawiło mi niespodziankę - uszy zarejestrowały charakterystyczny hałas a moim oczom ukazała się plaża :D
Odparowałam nieco i pokrzepiona nadzieją, że może jednak dojadę, ruszyłam w dalszą drogę :)
Był jeszcze popas przed sklepem wymuszony koniecznością uzupełnienia płynów...
A potem...
Dotarłam! :)© alistar
Musiałam się tylko jeszcze przebić przez plątaninę uliczek :P
Zostałam napojona, przede mną wylądował talerz z apetyczną zawartością... :D
Prysznic... :D
A potem Hanka stwierdziła, że to jest absolutnie nieprzyzwoite, bo powinny tu, przed nią, leżeć zwłoki a siedzi (siedzi! po tylu kilometrach!) jej kumpela, po której nie widać zmęczenia :D
W związku z powyższym wyciągnęłam nas na wieczorny spacer :D
Księżyc, na tle kolorowego nieba, pasł oczy... :)
Potem była jeszcze w wieczorny ciepełku ławeczka i pogaduchy... :)
Przed 1 poszłyśmy spać :P
Kategoria hardcore ;P, W poszukiwaniu ścieżek
Dane wyjazdu:
68.76 km
2.50 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:32.12 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
n x P
Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 14.05.2011 | Komentarze 11
Peany.Pienia.
Podziękowania.
Potem pojechałam.
Mąż obudził mnie (tuż przed 8) tekstem: "Ja ci wcale nie mówię, że masz wstać, ale jest piękna pogoda, taka na "setkę"... ja nie pojadę, ale jak chcesz, to wsiadaj na rower i jedź przed siebie..."
O, rany!
Zdeklarował się też zrobić zakupy, dopilnować lekcji córki i zadbać, coby synek dostał leki.
Czyż mogłam nie przyjąć tej propozycji???!!! :D
"Przed siebie", czyli przez Rogalinek i Rogalin - fragmentem Pierścienia wokół Poznania - do Kórnika. A potem się zobaczy... ;)
Za Wiórkiem ujrzałam miły widok :)
Zrowerowana rodzinka :)© alistar
Pani z dwójką dzieci skręciła na leśny parking, gdzie było już dwoje innych rowerzystów :)
A ja zatrzymałam się kawałek dalej, bo... las wydał mi się taki piękny ;P
Niestety, wszędzie widać zniszczenia, jakich dokonał przymrozek...
Krajobraz po przymrozkach...© alistar
Trasa przebiegała planowo ;)
Krzyż na skrzyżowaniu dróg© alistar
Ale zdarzały się niespodzianki... ;)
Niespodzianka! Ścieżka rowerowa!© alistar
Zachwyciła mnie ta ścieżka za Rogalinem - równa, asfaltowa... :) Tylko za szybko się skończyła ;)
Za to pojawił się bociek na gnieździe :)
Bociek na gnieździe :)© alistar
Nie chciał pozować, prawie się ukrywał... więc pojechałam dalej ;)
W głębi przydrożnego parku był obiekt, który - pomimo formy - nie wyglądał na domek kempingowy...
Kościół filialny w Radzewicach© alistar
Okazał się być kościołem.
Dobrze, że miałam z sobą mapę... Przeżyłam dzięki niej tylko chwile wahania a nie błądzenie ;P
Drogi były różne - od mocno użytkowanych przez auta, do niemal bezludnych, znaczy bezpojazdowych ;)
Spokojna droga...© alistar
Udało mi się dotrzeć do Bnina, a stamtąd do Kórnika. Szybki telefon do przyjaciela (a dokładniej przyjaciółki ;P) i usłyszałam, że jestem zaproszona na herbatę :D
Zwiedziłam wreszcie ścieżkę pieszo-rowerową nad Jeziorem Kórnickim :)
Zjazd na ścieżkę pieszo-rowerową© alistar
Fragment scieżki© alistar
Widok ze ścieżki na Jezioro Kórnickie© alistar
Jezioro Kórnickie© alistar
A potem... Pizza była pyszna! Okazałam się wielkoduszna, pomagając zniszczyć jakieś straszliwe ilości ciasta obłożonego różnościami... ;)
Herbatka też była pyszna :)
A tapczan wygodny... :)
Miło się gawędziło, ale w końcu czas było się zbierać, coby do domu dotrzeć...
W Pierzchnie zatrzymało mnie... kumkanie żab!
Bajorko z żabami ;)© alistar
Niestety, na mój widok zwierzątka zrobiły "chlup w wodę" i tyle je widziałam...
Żaby uciekły...© alistar
Ale rechotały nadal :)
W Runowie ujrzałam coś, co wyglądało z daleka jak jezioro... ;)
Prawie jak jezioro ;)© alistar
Włóknina na polach© alistar
W Robakowie zastanawiałam się którędy dalej... ale wybrałam (jak sądzę - rozsądnie) najkrótszą droga do domu...
Nie było "setki". Potrzebuję na nią towarzystwa...
Padł rekord :D ponad 68 km :D
średnia 16,91
Kategoria hardcore ;P, W poszukiwaniu ścieżek
Dane wyjazdu:
17.67 km
1.50 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
wyprawa mieszana ;)
Niedziela, 8 maja 2011 · dodano: 08.05.2011 | Komentarze 6
Plany na dziś były rozmaite...Jak wyszło? Młodzi z ojcem swym zapakowali się do Kaszalota. Wraz z rowerkami (młodzi; duży rower zmieścić się nijak nie chciał). I pojechali do "mojego" lasu. A ja popłynęłam tam na Chmurce ;P
Wjeżdżając w las, byłam nieco zaskoczona... Moja rodzina dotarła zaledwie chwilkę pzrede mną :D Ale... 1,5 km przed lasem, zanim wjechałam na polną drogę miałam średnią prawie 20 km/h :D
Zaraz po wjechaniu do lasu łupnęło mnie w plecach, więc zamiast poszaleć po leśnych dróżkach przespacerowałam się z rodziną do "dziury" ;)
Bajorko wśród pokrzyw© alistar
Dróżka wzdłuż ściany lasu© alistar
Widoczek na łąkę© alistar
Powalone drzewo się nie poddaje© alistar
Leśny strumyczek© alistar
Parę dni temu młodzi wraz z ojcem postanowili zrobić "Przyprawę* do wnętrza rury".
Dziś był "ten dzień" ;)
Początek wyprawy właściwej ;)© alistar
Świat widziany z wnętrza rury ;)© alistar
Wodospad we wnętrzu rury© alistar
Dzielni zdobywcy nieznanych światów wydostali się wreszcie z otchłani ;)
I prawie natychmiast młoda miała bliskie spotkanie z pokrzywami...
Po spotkaniu z pokrzywami :P© alistar
Ponieważ łapka ją bolała, zaczęliśmy wracać w kierunku samochodu. Nie zaniedbując jednakże podziwiania pięknych widoków ;)
Brzózka i strumyczek© alistar
Skąd on zna te wspinaczkowe chwyty?© alistar
Wewnątrz warstw kory© alistar
Mech i grzybnia© alistar
Długie wędrówki małych zwierzątek ;)© alistar
Mlecz z gościem ;)© alistar
Dmuchawiec :)© alistar
Udało mi się, pomimo bólu pleców i innych "przyjemnych" objawów, wrócić rowerem. Właściwie to - dopóki był w miarę gładki asfalt - na rowerze było lepiej niż na nogach ;)
Koniec ;)
Kto dotrwał, ten dzielny albo zakręcony ;)
* Kubuś Puchatek nie mówił "wyprawa", tylko właśnie "przyprawa" ;)
Kategoria hardcore ;P, Rodzinnie
Dane wyjazdu:
50.35 km
25.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:48.73 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
na kawę do szwagrostwa ;)
Niedziela, 10 kwietnia 2011 · dodano: 10.04.2011 | Komentarze 10
To miała być spokojna jazda...Ponieważ szwagier zaprosił nas na kawę, wymyśliliśmy, że dotrę tam na siodełku roweru, a reszta rodziny autkiem. Wychodziło mi, że tak do 30 km mogę zrobić. W jedną stronę. Bo w drugą wariant A zakładał powrót w taki sam sposób, a wariant awaryjny (a jednak nie A tylko B :P) - powrót autkiem.
Kiedy wyjeżdżałam wiało dość konkretnie. Zlekceważyłam ewidentne ostrzeżenie ;)
Ograniczenie i ... ostrzeżenie ;)© alistar
...w końcu jeżeli wiatr porywa i unosi auta do 8 ton... ;)
Nie byłabym sobą gdybym pojechała dokładnie zaplanowaną trasą ;P
Najpierw był skrót przez las. Z początku pełno śmieci... (no, rączki i nóżki by trzeba!!...) Ale potem zrobiło się ładnie :)
Dróżka z zawilcami© alistar
Ładna kępa zawilców© alistar
A potem to się rozszalałam :P
I dzięki temu zwiedziłam większy kawałek Pyrlandii :P
Była w tym zwiedzaniu i walka jednocześnie z piachem i z wiatrem. Na piasku odcisnęły się ślady walki rowerzysty, który musiał nie tak wiele przede mną przejechać... I nie udało mu się pozostać przez cały czas na siodełku ;)
Było też ustawiane koła lekko pod skosem, bo to dawało trajektorię jazdy najbliższą zamierzonej ;P
I było jeszcze trochę przygód, ale dodam tylko zdjęcia, i walę się w poduchę ;P
Kościół w Uzarzewie© alistar
Urokliwy leśny zakątek© alistar
PS
Ciasto było bardzo smaczne :)
PPS
Drogę powrotną Chmurka odbyła w czeluściach Legwana ;P
Ja też ;P
Rekord maksymalnej :D
48,73
Kategoria hardcore ;P, W poszukiwaniu ścieżek
Dane wyjazdu:
27.25 km
1.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:30.12 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
W poszukiwaniu wieszczonego trenażera... ;)
Piątek, 1 kwietnia 2011 · dodano: 01.04.2011 | Komentarze 8
Najpierw znalazłam u Misiacza ciekawy wpis.Niedługo potem mąż, po kolejnym swoim długim powrocie z pracy, opowiedział mi o interesującym znalezisku.
A ja dziś szybko się zebrałam, coby czas, pozostały do odbioru młodego ze szkoły, dobrze wykorzystać :D
Wmordewind taki, że chwilami rower prawie stał w miejscu ;P
Ok, gdybym miała więcej sił, byłoby inaczej... Ale nie jestem silnym facetem, tylko drobną istotką ;P Która do tego jest w rowerowym przedszkolu ;)
Mimo nierównej (ja nie mam takich możliwości ;P) walki z wiatrem, nie udało mu się ani mnie zatrzymać, ani zepchnąć do rowu (co też parę razy próbował uskutecznić ;P). O! :D
Plac zabaw znalazłam :)
Plac zabaw - drewno i metal ;)© alistar
Urządzenia tam ciekawe i różnorakie :)
...do startu, gotowi... hop! ;)© alistar
Młodzi byliby chyba zadowoleni... ;)
Plac zabaw - c.d.© alistar
Trenażer też jest :D
Wypasiony trenażer ;)© alistar
Średnia 15,26 :)
Kategoria Kwantowanie czasu ;D, hardcore ;P