Info
Ten blog rowerowy prowadzi alistar z prastarego grodu Poznań. Mam przejechane, od 13 września 2009r, 8118.35 kilometrów w tym 1326.18 w terenie.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec1 - 1
- 2015, Maj3 - 5
- 2015, Kwiecień1 - 2
- 2014, Wrzesień1 - 0
- 2014, Sierpień5 - 1
- 2014, Lipiec2 - 3
- 2014, Czerwiec7 - 1
- 2014, Maj5 - 5
- 2014, Kwiecień2 - 0
- 2014, Marzec6 - 10
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń5 - 15
- 2013, Grudzień9 - 10
- 2013, Listopad11 - 34
- 2013, Październik11 - 9
- 2013, Wrzesień20 - 16
- 2013, Sierpień16 - 5
- 2013, Lipiec21 - 26
- 2013, Czerwiec1 - 0
- 2013, Maj3 - 1
- 2013, Marzec4 - 12
- 2013, Luty3 - 20
- 2013, Styczeń5 - 36
- 2012, Grudzień2 - 11
- 2012, Listopad4 - 14
- 2012, Październik9 - 43
- 2012, Wrzesień5 - 10
- 2012, Sierpień4 - 9
- 2012, Lipiec19 - 75
- 2012, Czerwiec7 - 36
- 2012, Maj12 - 64
- 2012, Kwiecień4 - 20
- 2012, Marzec4 - 30
- 2012, Luty7 - 51
- 2012, Styczeń3 - 35
- 2011, Grudzień4 - 20
- 2011, Listopad7 - 47
- 2011, Październik8 - 34
- 2011, Wrzesień5 - 27
- 2011, Sierpień5 - 33
- 2011, Lipiec16 - 59
- 2011, Czerwiec21 - 81
- 2011, Maj20 - 97
- 2011, Kwiecień18 - 87
- 2011, Marzec17 - 95
- 2011, Luty3 - 24
- 2011, Styczeń5 - 38
- 2010, Grudzień9 - 51
- 2010, Listopad5 - 36
- 2010, Październik8 - 39
- 2010, Wrzesień7 - 41
- 2010, Sierpień7 - 33
- 2010, Lipiec19 - 69
- 2010, Czerwiec17 - 66
- 2010, Maj14 - 64
- 2010, Kwiecień15 - 97
- 2010, Marzec13 - 117
- 2010, Luty7 - 87
- 2010, Styczeń10 - 108
- 2009, Grudzień7 - 54
- 2009, Listopad14 - 13
- 2009, Październik25 - 8
- 2009, Wrzesień21 - 12
Wpisy archiwalne w kategorii
Odmienne stany umysłu ;P
Dystans całkowity: | 1474.79 km (w terenie 259.28 km; 17.58%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 41.78 km/h |
Liczba aktywności: | 79 |
Średnio na aktywność: | 18.67 km |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
17.58 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
zamiast siekiery i pieńka ;P
Niedziela, 25 listopada 2012 · dodano: 27.11.2012 | Komentarze 3
Do teściowej na obiadek. Rowerem. Pomogło.Fotka znów zastępcza - z tego samego powodu, co zazwyczaj ;)
Młoda w akcji© alistar
PS
Napęd do czyszczenia, łańcuch do wymiany...
Wykręcenie średniej 16,44 w tych warunkach, z uwzględnieniem formy "emerytki przed wizyta w szpitalu" uważam za zadowalające ;P
Dane wyjazdu:
20.76 km
2.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
Akcja: Zapiąć Chmurkę!
Środa, 31 października 2012 · dodano: 01.11.2012 | Komentarze 4
Akcja udana. Chmurkę udało się zapiąć ;)A swoją drogą... zero kondycji, proszę państwa...
Ok, to jest inne "zero kondycji" niż w okresie "kanapowym" czyli sprzed ponad 3 lat, bo wtedy była ona faktycznie zerowa. Obecnie jest to zwyczajny spadek. W końcu jeśli ktoś nie jeździ...
Widziałam, że rumiany przetrwały przymrozki! Po makach ślad zaginął, ale bieli się na polu. Muszę tam dotrzeć z aparatem jakowymś.
Fotka więc zastępcza.
A może by tak zamienić rower na takie cudo? Koła ma, hamulec i oświetlenie też... ;) Ze zbiorów muzeum w Rogalinie© alistar
Kategoria Odmienne stany umysłu ;P, Sklep i takie tam ;)
Dane wyjazdu:
50.88 km
17.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
ha! :D
Czwartek, 4 października 2012 · dodano: 05.10.2012 | Komentarze 8
Znaczy, wróciłam na rower! :DTrzy lata temu miałam pewien wariacki pomysł. Wtedy nie wypalił - moje rowerowe umiejętności były zbyt małe, a mięśnie zbyt słabe.
Dziś zostawiłam Kaszalota pod szkołą młodego, wytaszczyłam z niego Chmurkę, przykręciłam koło, nabyłam napój (bo bidon został w domu :P) i popedaliłam (jak by to określiła kosma) do Wiórka, do pani sadystki...znaczy, dentystki ;)
Po niecałym kilometrze założyłam rękawiczki. Letnie, ale bez nich paluszki popiskiwały sinawo :P
Kurtkę zdjęłam po 6 km. Nieco obaw miałam, czy to aby dobry krok, rozsądny, nieszkodliwy... Ok, już przestaję ;)
Powkurzałam się nieco na krawężniki, kierowców, dziury, kierowców i inne "niedobra natury" :P Ogólnie jednak jazda była przyjemna, choć raczej szybkawa (jak na moje możliwości :P)
Po czym usłyszałam od pani "pomocy stomatologicznej", iż widziała mnie rowerującą, i zdaje się, rozważała pomachanie :)
Następne pół godziny pomijamy milczeniem :P
Drogę powrotną zaplanowałam przez Głuszynę. Ale wpierw była cudowna polna droga, na której moja paszcza osiągnęła maksymalne poziome rozciągnięcie :D Doprawdy, chciałabym aby długimi kilometrami się ciągnęła... :) (Droga, nie paszcza :P)
Przed Babkami koniki spowodowały żal mój z powodu braku jakiegokolwiek urządzenia rejestrującego obraz, oprócz oczu moich niedoskonałych ;) Nic to, wrócę tam! :)
I nad Głuszynkę też! Niezwykle niski poziom wody...
W lesie dopadł mnie kryzys energetyczny... Poganiałam zegarek, coby móc coś na ruszt opustoszały wrzucić... A potem było lepiej :)
Zamierzałam do domu dotrzeć, pożywić się nieco, coś tam podziałać, po czym wrócić się pod szkołę, coby młodego odebrać i w progi domostwa wspólnie zawitać.
Plany... Klucze od domu spokojnie sobie w samochodzie egzystowały... :P Pojechałam więc do auta, wzięłam owe nieszczęsne klucze i obrałam kierunek "dom" po wertepach nieznanych a także jeżdżonych kiedyś tam, ale dawno i nieprawda, poza tym "od drugiej strony" :P Wertepy - w umyśle moim skrótem będące - okazały się tak ze 2 km dłuższe od drogi "klasycznej" :P
A w drodze powrotnej (wertepami, a jakże :P) stałam na "przejeździe" czekając aż skład towarowy wtoczy się za bramę zakładu. I znów dotkliwy brak aparatu...
Już niedaleko szkoły młodego odkryłam teren zielony i pofałdowany, do pomykania rowerkiem doskonały :)
A potem już szybki sprint, bo młody miał skończyć zajęcia.
Poszliśmy rodzinnie nabyć drożdżówki, a wyszliśmy też z "rogalikiem" o wadze dobrze ponad pół kilo :D
Aha, nabyłam jeszcze w zaprzyjaźnionym rowerowym szybkozamykacz, bo mąż mój marudził (:P) mi o tym od dość długiego czasu, a ranka tego był kolejny element owego "marudzenia". Hmmm... chyba niebezpodstawnie tak mnie na ów element namawiał, bo koło zaledwie dotknięte odkręciło się :P
No to mam szybkozamykacz, i może nawet jutro go zamontuję ;)
Jest nieźle :D
50 km, większość z wmordę- lub w boczek-windem, i do 30 km nie zrobiło to na mnie wrażenia, a tę 50 zaledwie trochę odczułam, że coś tam jechałam ;)
Wzorem amigi, zdjęcie zastępcze, "archiwalne" ;)
"Tron pokazowy" młodego dziedzica ;) Ze zbiorów zamku w Rogalinie© alistar
Dane wyjazdu:
137.04 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:41.78 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
dzień 6. pękła setka, czyli od dziś moje K2 jest w Dolsku ;P
Środa, 11 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 11
Kiedy planowałam ten dzień - czyniłam to "z taką pewną nieśmiałością" ;PZ mapy bowiem wynikało, że 120km będzie "jak w oblicze strzelił". A wiadomo, że do kilometrażu, który z mapy wynika, jeszcze trochę dołożyć trzeba.
Wstałam znów jakąś nocą poranną. Tym razem nie było walki z budzikiem :P
Tak, tak... adrenalina wydzielała się ;)
Ojczulek (ranny ptaszek! zawsze pierwszy na nogach!) był niebotycznie zdumiony, że kiedy wstał, to ja już kończyłam śniadanie :D
Dopakowałam kanapki na drogę, rower i bagaż zniesiony, i... w drogę :D
Chłodno było :P
Część dawnego majątku - w drodze do Raszkowa© alistar
Mapy, tradycyjnie, nie do końca pokrywały się z rzeczywistością, ale udawało się jechać zaplanowaną trasą ;)
Pola - niezupełnie płaskie; gdzieś w okolicy Raszkowa© alistar
Do Koźmińca...
Okazały dom w Koźmińcu© alistar
...asfalt był niezłej jakości, dalej wręcz fatalnej...
Kościół w Małej Wsi© alistar
Ławeczka... to słowo tłukło mi się po głowie od jakiegoś czasu... :P
Znalazłam na wyjeździe z Koźmina.
Ławeczka była wypatrywana już od jakiegoś czasu ;P© alistar
Ale koźmińskie komary mnie stamtąd szybko przegoniły... Podjechałam na stację PKP...
Opustoszała stacja w Koźminie© alistar
Ani jednej ławeczki! Dwie, z lekka rozpadające się, były na ulicy dojazdowej do Dworca, oczywiście Dworcowej ;)
Mała przekąska, i ruszam dalej.
Brama wjazdowa do dawnego majątku w Borzęciczkach© alistar
Czekam na Borek... Mam straszną ochotę na gofra!
Brama wjazdowa do dawnego majątku w Borzęciczkach© alistar
Rynek w Borku okazuje się bardzo, bardzo niegościnny - żadnej ławeczki, a o gofrach można tylko pomarzyć...
Ruszam dalej. Znajduję ławeczkę. Rozsiadam się, i... naprzeciw mnie, parę metrów dalej, stoi radiowóz. Panowie zaparkowali w cieniu i... siedzą w radiowozie ;P
Odpoczęłam. Zamiast gofrów była kanapka i żelki :P
Próbuję wyjechać z Borka. Nic się nie zgadza z mapą! Wracam w okolice gościnnej ławeczki i podjeżdżam do radiowozu.
Panowie na wstępie przyznają się, że obgadali mnie już ;P
Znaczy, gadali, i podziwiają ;)
Wytłumaczyli mi drogę (od czasu wydania mojej mapy, powstała obwodnica), oraz chyba jeszcze dwukrotnie wyrazili swój podziw, po czym życzyli szerokiej drogi, bezpiecznego dotarcia do celu itd. :D
Trafiłam na właściwą drogę. Aczkolwiek miałam już wątpliwości... :P
Droga miała koszmarne koleiny...
I od paru kilometrów ciągle mijały mnie jakieś samochody... Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że tych aut już nie będzie mniej, tylko jeszcze więcej...
Z mapy wynikało, że w Dolsku jest punkt widokowy... znaczy, będzie podjazd...
Pyrlandia nie jest płaska :P© alistar
Nie był to jedyny podjazd ;P
Pyrlandia nie jest płaska - c.d.© alistar
Pola mało płaskiej Pyrlandii ;)© alistar
Rynek w Dolsku© alistar
Reszta będzie później, bo muszę zmykać od kompa
Średnia: 15,75 km/h :D
Kategoria hardcore ;P, Odmienne stany umysłu ;P, codowane ;)
Dane wyjazdu:
77.16 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:39.2
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
dzień 3. św. Idzi i wybuchający bidon
Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 0
Opis i zdjęcia jutro Kategoria hardcore ;P, Odmienne stany umysłu ;P, z ekipą ;)
Dane wyjazdu:
79.04 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:32.69 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
dzień 2. szukanie Tymoteuszki, Łódzkiej Magistrali Rowerowej i kierownika schroniska
Sobota, 7 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 4
Ponieważ zdjęć było sporo, zamieszczam tutaj tylko te, których nie ma w relacji Tymoteuszki; resztę można obejrzeć tutaj.Nadejszła wiekopomna chwiła...
A nie, ona nadeszła dnia poprzedniego ;)
Dnia sobotniego, po raczej ciężkawej nocy (upał był :P), zwlokłam się z łóżka nocą poranną, powalczywszy zaledwie raz z budzikiem. Ojczulek rodzony odprowadził mnie na pociąg. Na stacji uprzejmy pan wniósł mi rower do pociągu. Pomachaliśmy sobie z rodzicielem, i pomknęł... potoczyłam się (wraz z całym składem) w kierunku Pabianic. Uprzejmy pan był przez część trasy towarzyszem podróży, i zapamiętał widać mnie, bo w dniu powrotu, na ostrowskim peronie, pytał jak mi się udała wyprawa. Ale nie wybiegajmy w przyszłość.
Do czego kolejarzom służy ten drąg z hakiem ?!??© alistar
Stacja w Pabianicach ma dwie zalety: wielką - brak schodów (czyli normalne przejścia przez perony), oraz równie wielką, czyli ławeczki w cieniu.
Po dopompowaniu przedniego koła, i umocowaniu bagażu ruszyłam. Po 3 kilometrach ponownie pompowałam koło... Miałam wtedy myśli w raczej ciemnych barwach... Lekka mżawka, w połączeniu z chmurami, też nie poprawiała...
Kilka kilometrów dalej dostaję smsa od Tymoteuszki, z pozdrowieniami z Będkowa! Przecież w Będkowie miałyśmy się spotkać ok. 15!?!! Okazuje się, że Tymoteuszka dostała wolne w pracy, i pedałuje mi dalej na spotkanie :)
Coś pokrzywione te budynki w Pabianicach ;)© alistar
Koło przestaje sprawiać problemy, za to za Pabianicami zaczynamy szukać się wzajemnie z Tymoteuszką. Wreszcie okazuje się, że jesteśmy nawet obie przy pierwszym/ostatnim kościele, z tą drobną jednak różnicą, że ona w Tuszynie, a ja w Rzgowie ;P
Lekkim problemem było "skończenie się map" nam obu ;P
Poszukiwania przeze mnie Łódzkiej Magistrali Rowerowej napawały mnie coraz większym pesymizmem... Tubylcy (tambylcy?) nic o takowej nie wiedzieli...
W końcu udaje nam się jednak spotkać :)
Jak przyjemnie jedzie się razem :D
Pedałujemy do Będkowa!
Nagrobki przy kościele w Będkowie© alistar
Dzwonnica? przy kościele w Będkowie© alistar
Upał ciężki... Mimo licznego cienia, nie jest to łatwa jazda ;P Licznik Tymoteuszki pokazuje 39*... Kiedy temperatura spada do 33* żartujemy sobie, że zaraz sweter trzeba będzie wyciągać ;)
Niedaleko Tomaszowa zjeżdżamy nad rzeczułkę. Woda w niej czysta i cudownie lodowata :D
Ważki ciemnoniebieskie© alistar
Przejeżdżamy nowym przejazdem pod S8, i pedałujemy obrzeżami Tomaszowa. Zaraz za chodnikiem zaczyna się las :)
Przed schroniskiem zdziwienie. Niemiłe. Okazuje się, że pani, która przyjmowała moje zgłoszenie, nie przekazała wakacyjnemu kierownikowi, iż mam przyjechać... Pan jest 70km od Tomaszowa... Ma być za 2,5-3 godziny... Pozostaje mi czekanie...
Pojechałybyśmy obejrzeć Niebieskie Źródła, ale kupiłam po drodze jedzenie, i nie da rady z tym majdanem. Czekam więc...
Czekając na kierownika schroniska...© alistar
Zupełnie nie rozumiem jakim cudem to zdjęcie zapisało mi się anonimowo?!
<img src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,293897,20120712,niebo-lisciaste-nade-mna-twarda-laweczka-pode-mna-p.jpg" title="Niebo liściaste nade mną, twarda ławeczka pode mną ;P" width="600" height="450" /><div><q>Niebo liściaste nade mną, twarda ławeczka pode mną ;P</q> © </div>
<img src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,293897,20120712,niebo-lisciaste-nade-mna-twarda-laweczka-pode-mna-p.jpg" title="Niebo liściaste nade mną, twarda ławeczka pode mną ;P" width="600" height="450" /><div><q>Niebo liściaste nade mną, twarda ławeczka pode mną ;P</q> © </div>
Po godzinie wraca Tymoteuszka. Ustalamy, że jak tylko zrzucę bagaż, ruszamy na Niebieskie Źródła!
Pan jest nieco po 20. Załatwiam formalności, zrzucam balast, i jedziemy :)
Niebieskie są zachwycające! W oświetleniu wieczornym są szarozielone... Muszę tu wrócić w świetle słońca!
Niezła średnia (jak na mnie :P) 14,69 km/h na takim dystansie... :D
Kategoria hardcore ;P, Odmienne stany umysłu ;P, z ekipą ;)
Dane wyjazdu:
0.10 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
dzień 1. alistar vs łańcuch 3:2 ;P
Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 1
Nadszedł czas oczekiwanego wyjazdu :)Coda odwiózł mnie na dworzec; w planach owo odwiezienie miało być rowerowe, ale okazało się (ze względu na wzgląd ;P) kaszalotowe. Co w sumie okazało się być posunięciem dobrym oraz właściwym. Ze względu na łańcuch. Łańcuch nowiutki, pachnący jeszcze shimanowską oliwką ;P Osobiście rzeczonego założyłam, oraz sprawdziłam, iż przerzutki działają. Nawet na blat łańcuch był uprzejmy wskakiwać, czego już od pewnego czasu nie robił.
No i tu właśnie pojawia się podejrzenie o jakoweś rozdwojenie (żeby tylko... ) czasoprzestrzenne... Bo w Ostrowie, po wyjściu z pociągu, łańcuch bezczelnie spadł! Był masakrycznie za długi!
Pytam się: jak przerzutki mogły w takich warunkach działać?!?
Oraz: jakimże cudem (czytaj: koszmarnym niedowidzeniem) nie dojrzałam tego zjawiska??
Złapałam za skuwacz.
Po dobrej godzinie stan meczu był 3:2. Dla mnie. Po stronie łańcucha są 2 kompletnie zniszczone ogniwka :P
Ahoj, przygodo!© alistar
Ukryta alistar, przyczajona Chmurka ;P© alistar
Aha, pociąg miał działającą klimatyzację :D
Kategoria Odmienne stany umysłu ;P, hardcore ;P
Dane wyjazdu:
15.50 km
0.50 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy: m
i z prawej raz, i z lewej dwa...
Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 17.03.2012 | Komentarze 9
Kolana. Nieomal w brodę ;PDobrze, to była hiperbolizacja :D
Serio, to kolana były jeszcze daleko od brody, choć nogi były zbyt mocno ugięte. Ale sztyca, przy próbie dalszego jej wyciągnięcia, została mi w rękach ;P
Nie, nie urosłam ;P
Córcia wprawdzie sama dokonała "jazdy chrzestowej", ale łaskawie oraz wielkodusznie zgodziła się na test bojowy w wykonaniu swej matki ;P
Bolą mnie nogi... ;P
Obiecane kwiatuszki:
Rządkiem, panowie!© alistar
Krokusów życie stadne ;)© alistar
Samotny przebiśnieg© alistar
A tutaj całą ekipą ;)© alistar
Aha, w cieniu było 21* :D
Kategoria hardcore ;P, Odmienne stany umysłu ;P
Dane wyjazdu:
12.63 km
1.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:2.0
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
odreagować
Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 05.03.2012 | Komentarze 6
Nie udało się. Za krótko. Ale nie dałam rady. Jechało mi się tak ciężko jak w rozjeżdżonym śniegu. Chyba nadciągająca migrena przyczyniła się... Kategoria Odmienne stany umysłu ;P
Dane wyjazdu:
19.25 km
7.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-15.0
Podjazdy: m
Rower:Chmurka vel Albinos
a taka tam przejażdżka ;)
Niedziela, 5 lutego 2012 · dodano: 06.02.2012 | Komentarze 6
Młodzi zostali spacyfikowani i unieszkodliwieni przy pomocy tv i kompa ;)A starzy, z nudów chyba, wybrali się na przejażdżkę ;P
Słoneczko piękne, świat niemal zalany promieniami słońca...
Wypróbowaliśmy nową drogę :D
Aparat był zbyt wolny a Coda za szybki ;)© alistar
Lubimy nierówne drogi ;P
Tak po prostu radość z jazdy :)© alistar
Celem został wybrany "mój" las. Właściwie to ja w nim ponad pół roku nie byłam... jeśli nie dłużej...
To hajda!
"Zjazdówka" do lasu nie spotkała się z moją aprobatą, acz na oczy jej nawet nie ujrzałam. Ot, taki pański kaprys ;P
Poprowadziłam Codę inną drogą, jak się okazało, nie znaną mu. Ha! Nie ma to jak poznawać nowe ścieżki :)
Na 1. danie był podjazd. Nigdy wcześniej go nie pokonałam. Kiedyś dojechałam do 1/4 jego wysokości. I to był dotychczasowy rekord.
Tym razem to nie on mnie pokonał, ale ja jego zdobyłam :D
Pierwszy raz pokonałam ten podjazd :D Tutaj widoczna tylko jego mała część...© alistar
Drugim daniem była jazda na azymut. Do Głuszynki.
Ścieżki leciutko oprószone śniegiem. Zero rowerzystów...
Cisza, spokój... :)
Głuszynka miała być deserem.
Aliści zaczęły się hopki. Najpierw nie mogłam zlokalizować łąki zapamiętanej z wcześniejszych wypraw. Następnie droga, do której dotarliśmy okazała się zryta ciężkim sprzętem. I w ogóle zbyt dużo dachów i innych oznak budowli w okolicy było widać... Co jest?!?!
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać...
Tam, gdzie jeszcze zeszłego lata była urocza ścieżka:
Dróżką w kolorach jesieni...© alistar
Wyglądają jak oszronione...© alistar
obecnie jest teren budowy...
Tutaj był las... A po prawej widać resztki Jeziora Piasku...© alistar
Tak wyglądało Jezioro Piasku:
Jezioro Piasku ;)© alistar
Jezioro Piasku, tyle że pod śniegową pierzynką© alistar
...a tak wygląda obecnie:
Resztki Jeziora Piasku...© alistar
Chciało mi się płakać...
Trzeba znaleźć inne dojście do Głuszynki...
I pokazać młodym, póki jeszcze coś takiego istnieje...
Na koniec obrazek w kolorze nadziei. Wbrew smutkowi.
Zieleń zimowa...© alistar
Coda coś przebąkiwał, że jak w takim tempie będę biła kolejne rekordy, to nawet do końca lutego nie starczy... Chodziło mu może o jazdę w temp. -15? :D